Gdyby postawić tezę, że każdy z nas jest zbiorem nawyków nie była by ona aż tak daleko idącym uproszczeniem. Nasz mózg jest bardzo praktycznym narządem i stara się automatyzować procesy decyzyjne, które w miarę systematycznie powtarzają się w naszej codzienności. Powoduje to lepsze wykorzystanie zasobów wyższych ośrodków i pożytkowanie ich na analizę rzeczy nowych i nietypowych. Działania nawykowe nie wymagają również od mózgu dużej ilości pracy i energii – wiec są promowane.

Czy to dobrze ?

 

Tak – krytyczne analizowanie procesu wiązania butów (poza czasem gdy się tego uczymy) nie jest do niczego nam potrzebne. Możemy w tym czasie np. planować nasz dzień.

 

Nie – problem zaczyna się wtedy, gdy nasze nawyki są dla nas w różny sposób szkodliwe. Niejednokrotnie podchodzimy do stołu i nie zastanawiając się zabieramy i zjadamy ciastko. Nie zastanawiamy się czy naprawdę jesteśmy głodni. Nie myślimy o szkodliwym działaniu cukrów rafinowanych, tłuszczy typu trans, o tym czy pora na taką przekąskę jest odpowiednia i temu podobnych zagadnieniach. Te nawyki niejednokrotnie są przez nas interpretowane jako “nasza nagroda” lub “mała przyjemność”. W poprzednim wpisie poruszyłem zagadnienie racjonalizacji celowo – aby zdać sobie sprawę ze skali naszych działań nawykowych musimy zacząć obserwować swoje zachowania. Być może uda nam się zaobserwować rytuały, które w istocie są nawykami.

 

Przeanalizujmy na przykładzie jak działa nawyk:

 

Wskazówka – wchodzę do domu z pracy (ale też widok opakowania jedzenia, zapach np. perfum, obraz z reklamy, logo znanej sieci restauracji, sugestia poprawy wyglądu, piękna, atrakcyjności, siły, powodzenia u płci przeciwnej itp)

 

Zwyczaj – włączam telewizję i siadam na kanapie lub otwieram piwo (ale też w innej sytuacji zjadam, kupuję, używam konkretnej pasty do zębów itp)

 

Nagroda – czuję że odpoczywam, czuję się zrelaksowany i odprężony (ale też najedzony, bardziej atrakcyjny, piękniejszy itp)

 

Jak już wspomniałem nie jest możliwe wykasowanie nawyku ale możemy go modyfikować lub zastąpić innym. Ważne jest aby nie zabierać nagrody. Być może znajdziemy inny zwyczaj, który doprowadzi nas do niej. Przykładowo jeśli zamiast oglądania telewizji pobiegamy, pójdziemy na spacer, pobawimy się z dziećmi lub zwierzakami na świeżym powietrzu wydzielą się endorfiny (hormony zadowolenia) i osiągniemy nasz stan relaksu inną drogą. W innych modelach sytuacji osiągniemy inne “nagrody”: staniemy się bardziej sprawni fizycznie, bardziej atrakcyjni, nowocześni, modni również inną – zdrowszą, bardziej ekologiczną, mniej zanieczyszczoną, mniej uzależniającą drogą. Świadomy wybór naszego “zwyczaju” jest bardzo ważny w perspektywie wielu lat powtarzania działań nawykowych.

 

Aby nasze działania mogły być skuteczne, a tym bardziej skuteczne długoterminowo niezbędna jest jeszcze jedna rzecz (“one more thing” jak zwykł mawiać na słynnych prezentacjach Steve Jobs) – jest nią wiara, że możemy odnieść sukces w tym co robimy. Właśnie dlatego część ludzi po pierwszych swoich samodzielnych niepowodzeniach szuka pomocy na przykład w związkach wyznaniowych. Oczywiście nie musimy uciekać się do religi. Po prostu część z nas nie znajduje w sobie dostatecznej wiary dającej wytrwałość i musi jej szukać w zgromadzeniach i grupach wsparcia (przykład skuteczności grup anonimowych alkoholików na całym świecie). Ponad wszelką wątpliwość argumentów podtrzymujących naszą wiarę w sukces zawsze powinien dostarczyć lekarz.

 

Na koniec, odnosząc się do prowokującego tytułu propozycja abyśmy zastanowili się kiedy dochodzi do kodowania naszych nawyków? Zwróćmy uwagę na mechanizm nagrody. Przypomnijmy sobie jak przychodzi ciocia i daje dziecku lizaka jako nagrodę – nie spotkałem się aby to były obrane marcheweczki :). Typowe powody to po prostu spotkanie, osiągnięcia w szkole, dobre zachowanie, wykonanie zadanej pracy itp. Idziemy na lody w nagrodę, idziemy do KFC w nagrodę, na wczasach (relaks – wypoczynek – nagroda za pracę i naukę w szkole) codziennie niemal idziemy na gofry, watę cukrową, jemy więcej kalorycznych, przetworzonych potraw. Szanowni Państwo my to wszystko robimy dla siebie i co gorsza dla naszych dzieci W NAGRODĘ. Czy coś nam przypomina próba negocjacji z nami dziecka “Ok ale jak zjem surówkę to mogę W NAGRODĘ zjeść cukierki?”. Nawet gdy się godzimy czy zwracamy uwagę dziecku, że ten rodzaj nagrody nie jest zdrowy?

 

Nawyki nas otaczają i cały czas je tworzymy i modyfikujemy dla siebie i naszych bliskich – zwróćmy na nie baczną uwagę…
Aby pogłębić swoją wiedzę zachęcam do sięgnięcia po znakomitą pozycję “Siła nawyku” Charlesa Duhigga. Znajdziemy tam między innymi nawyki i automatyzmy Michaela Phelpsa, które ułatwiły mu zdobywanie tak licznych tytułów mistrzowskich.