W kampaniach promujących soki owocowe natknąłem się na listę argumentów, z których wynika jasno, że jedząc cały owoc nie zachowujemy się najbardziej roztropnie.
Moja wewnętrzna przekora nakazała mi sprawdzić rzeczywistą wartość tychże argumentów.
-
To co jest odrzutem po wyciśnięciu soku nie znajduje się w nim. W soku, co logiczne jest mniej z owocu już nawet bez zagłębiania się w szczegóły. Po prostu. Nie kontrolujemy przecież, które związki w soku się znajdą, a które są „uwięzione” w miazdze po wyciśnięciu i nigdy do soku nie trafią – po prostu miażdżymy, wirujemy, przeciskamy – zwykłe mechaniczne procesy – nic wyrafinowanego.
-
Bardzo duża ilość owoców posiada ogromną ilość substancji odżywczych znajdującą się (niestety) w ich skórkach. Skórka owocu bezpośrednio wystawiona jest na światło słoneczne, zawiera liczne barwniki i substancje antyutleniające (min. karotenoidy i flawonoidy). W przypadku winogron udokumentowano przeciwnowotworowe oraz chroniące nas przed promieniowaniem UV działanie substancji w nich zawartych. Niestety w sokach składników skórek jest jak na lekarstwo.
-
Miąższ – tutaj tracimy ogromną ilość błonnika, związanych w nim flawonoidów, wit. C. Jednak aby stworzyć wrażenie, że sok jest bardziej wartościowy producenci niejednokrotnie oznajmiają nam z opakowania, że “dodano porcję miąższu” (ile?, czy tego owocu? – nie wiadomo)
-
Wchłanianie i metabolizm. Gdy już technologicznie dokonaliśmy podziału na to co w soku i to co poza nim musimy zmierzyć się z nieuniknionym. Zmienia się wchłanianie poszczególnych składników soku. Bez ochronnej struktury owocu cukry proste są od razu i w całej objętości dostępne do trawienia i wchłaniania. Powoduje to bardzo dynamiczny wzrost stężenia glukozy i wyrzut insuliny po spożyciu, którego nie obserwujemy w takim stopniu po zjedzeniu owocu w całości.
-
LUDZKIE ZAUFANIE. Oczywiście zakładamy, że świat jest pięknym miejscem, gdzie żyją uczciwi producenci, których misją jest podanie nam najzdrowszych soków. Zatem z pewnością nie ma w nich substancji stabilizujących, konserwujących, barwników, dodatków smakowych (głównie cukry). Czasem można się nieźle zdziwić, gdy przeczytamy skład naszego “zdrowego soku” . Chyba wszyscy zgodzimy się, że łatwiej manipulować składem soku jabłkowego niż składem samego jabłka.
Na koniec trochę “oparcia” w danych z imponującego metodologicznie badania.
Wybrałem analizę przeprowadzoną przez badaczy Harvard School of Public Health (HSPH).
Hipoteza: czy spożycie całych owoców zmniejsza częstość występowania cukrzycy t 2? Czy taki sam wpływ mają soki owocowe?
Populacja badana: grupa 187 tys. uczestników.
Czas obserwacji 24 lata.
Odnotowano 12198 nowych rozpoznań cukrzycy typu 2 w czasie obserwacji.
Wnioski:
-
Grupa spożywających dwukrotnie w ciągu dnia całe owoce (szczególnie jabłka, jagody, winogrona) o 23 % rzadziej chorowała na cukrzycę
-
W grupie, w której codziennie spożywano 1 lub więcej razy sok owocowy rejestrowano o 21% większe szanse zachorowania na cukrzycę typu 2 niż w pozostałej populacji badanej.
-
Już zmiana w ciągu trzech z siedmiu dni tygodnia soku na całe owoce powodowała nie tylko wyzerowanie ale zmniejszenie ryzyka zachorowania o 7 %.
Badacze tylko częściowo są w stanie wytłumaczyć uzyskane wyniki dynamicznym „wyrzutem cukrowym” po spożyciu soku. Wiele dobroczynnych efektów owoców (a może szerzej pokarmów w ich naturalnej i nieprzetworzonej postaci) jest nie do końca dla nas wciąż jasne.
Cóż, znów okazuje się, że bliżej natury – bezpieczniej…
Źródło: BMJ 2013; 347 doi: http://dx.doi.org/10.1136/bmj.f5001