Możliwość wprowadzenia szczepionki potencjalnie eliminującej ryzyko zachorowania na określony rodzaj raka jest wspaniałą rzeczą. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jednak jako lekarz na co dzień biorę udział w procesie uzyskiwania świadomej zgody pacjenta na zabieg medyczny. Wszystko jedno o jaką medyczną ingerencję chodzi. Pacjent musi wyrazić zgodę. Musi wiedzieć, że istnieje obietnica poprawy, stanu zdrowia. Musi też wiedzieć jakie mogą być z tym związane ryzyka.

Dokument telewizji duńskiej, do którego zamieszczam link pokazuje przykład funkcjonowania interakcji na linii system opieki zdrowotnej -pacjent. Widzimy korzyści ze stosowania „antyrakowej” szczepionki. Problemy pojawiają się wtedy, gdy objawy zaszczepionych dziewczynek nie pasują do konkretnych rozpoznań medycznych. Gdy rejestry odnotowujące powikłania poszczepienne nie wyłapują wszystkich poszkodowanych pacjentek. Widzimy pewną bezwładność funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej w kraju, gdzie system ten jest dużo lepiej zorganizowany niż w Polsce.

Nie jest to w mojej opinii dokument antyszczepionkowy. Jako lekarz uważam, że pacjenci mają prawo do pełnej wiedzy, która posłuży im do podjęcia świadomych decyzji i wyrażania konkretnych zgód na interwencje medyczne.

W Danii w momencie premiery tego filmu zaszczepiono kilkaset tysięcy dziewczynek. Zdarzenia niepożądane wystąpiły w niewielkiej grupie. Niezależnie od procedury medycznej czy jest to szczepienie czy zabieg operacyjny – nikt nie chce się znaleźć „w grupie powikłań”.

Jednak powikłania są codziennością działań medycznych – trzeba sobie z tego zdać sprawę. Każdy powinien mieć prawo do podjęcia świadomej decyzji w swoim lub w swoich podopiecznych imieniu.